Stronger is always the one who smiles, and not the one who rises to anger.

niedziela, 30 stycznia 2011

I już

No więc wróciłem z tych Włoch, zabawa była przednia i streszczę tutaj mniej więcej jak to tam wyglądało. ;] Zacznijmy od tego, że telefon dał radę i nie padła mu bateria, więc mogłem sobie słuchać całą drogę(jakoś 15h z postojami) Linkin Parka, Fort Minora, Enyi, Szantów itd. ;] Doceniam też to, że Paweł pożyczył mi swojego empeczy, ale niestety ten sprzęt + moje słuchawki z nokii = dno , czego wcześniej nie sprawdziłem i żałuję, bo na nic mi się nie przydał, a mogło być piękniej niż było, chociaż i tak było pięknie jak na taką nie wygodną podróż. Była nie wygodna ponieważ pani(czyt. wstrętny babszyt), która miała się za królową świata, kładła oparcie na maksa i nie mogła dojść do tego czemu dalej nie chce iść. Ja wiedziałem co było tego powodem i bardzo mnie to irytowało, bo były to moje nogi, które w ogóle nie wiadomo skąd wzięły się za jej fotelem(!) :o
Po przyjeździe oczywiście zbadanie terenu, wypakowanie się z torby(nie mieszkałem w niej tym razem!). Ogólny plan? Rano śniadania o godzinie 7.30, wyjazd na ponad 6 godzin na stok, gdzie codziennie kupowałem sobie herbatę dla rozgrzania ( przeliczając na złotówki, wydałem w ciągu tygodnia na tą herbatę jakieś 60PLN), powrót około godziny 16 do ośrodka, kąpiel, czas wolny spędzany zazwyczaj na czytaniu/słuchaniu muzyki/oglądaniu niemieckiego Eurosportu, obiado-kolacja o godzinie 18.30 - oczywiście pierwsze danie to makarony, makarony, makarony, pizza, makarony, makarony, w drugim już troszkę większy wybór, bo bywały to jakieś cielęciny, omlety itd.
W czasie pobytu tam przeczytałem dobrą książkę pt. "Król Szczurów" , przesłuchałem wszystkie piosenki jakie miałem na telefonie(a mało tego nie było) po parę razy i zrzuciłem prawie 5kg. Panowie kierowcy okazali się tak uprzejmi, że podrzucili mnie do Czechowic, dzięki czemu nikt nie musiał po mnie przyjeżdżać do Katowic, bo może nie byłoby problemu wrócić samemu pociągiem jakimś czy czymś, ale miałem ze sobą pięć różnych torb :P
Wczoraj niespodziewanie trafiłem na koncert Plagiatów do Rudego  i było oczywiście zajebiście pozytywnie. Ratowano jak tylko się dało spółkę Ostrowin, po czym Siur znikła, a szkoda... niech żałuje! o!
W dodatku zauważyłem, że już jakiś czas temu mój LastFM nie chce współpracować i nie scrobblinguje :( Nie mam pojęcia co z tym fantem mogę zrobić...

Tyle w kwestii niusa, trochę drętwego ale co poradzisz. Jeszcze tylko jedno. Poproszono mnie o małe sprostowanie, więc prostuję: w tekście 'o mnie' widnieje coś takiego jak "[...]Uniżony sługa Eli[...]" ... no więc nie chodzi tu wcale o to, że jest ona okrutna, wredna, zimna itp., itd. wobec mnie jak to Królowa Śniegu wobec Kaja (porównanie zapożyczone ;] ) Jest to normalna relacja kobieta-mężczyzna.
Dziękuję, dobranoc. ;}

wtorek, 18 stycznia 2011

Let's start

No więc stało się, założyłem bloga, nie wiem po co... pewnie po to, żeby się zabawić i dokształcić w pisaniu dłuższych tekstów. Na początek na pewno będą mierne ale liczą na wsparcie duchowe w tej kwestii ;] Naszło mnie chyba jakoś po rozmowie ze Szczurem, w której coś tam wspomniane było na temat właśnie blogów, poczytałem sobie jej wspominki na temat jakże udanego remontu no i masz...
Muszę jeszcze tego bloga ogarnąć. Chodzi mi tu o wszelkie opcje, dodatki, itd. , bo jest tego trochę a ja mam doświadczenie zerowe :P Tyle jeśli chodzi o wstęp :] 
Zaczęły się ferie, a ja za cholerę nie mogę sobie znaleźć zajęcia w domu, więc siedzę przed komputerem i czytam na necie(który swoją drogą jakoś dziwnie działa ostatnimi czasy) co się tylko da, zaczynając od joemonstera, a kończąc na bashu i kretynie. Demotywatorów, komixów, itp. z zasady nie czytam bo to są czasopochłaniacze, nad którymi ciężko zapanować. Chwała rodzicom za to, że już drugi raz w moim (jakby nie było nie zbyt długim żywocie) wysyłają mnie na tydzień do Włoch cobym sobie na nartach pomykał trochę, bo porządnej zimy w Polsce nie uraczysz. Tak więc dnia 21 stycznia(tj. piątek) wyjeżdżam z Katowic, a wracam bodajże 30 stycznia. Tu znowu nie mogę zapomnieć o Szczurze i jej ofiarności w sprawie empeczy, którego chciała mi użyczyć. Niestety jednak na podróż muszę skombinować sobie coś innego, ew. telefon choć ten choć muzyczny(Nokia 5130), to przy słuchaniu z niego muzyki bateryja wytrzymuje  co najwyżej 1 dzień, wiec to go trochę dyskwalifikuje jeżeli o to chodzi.
Kontynuując... Trochę cofając się w przeszłość o jakiś tydzień i pół mogę sobie przypomnieć jak to stawiałem pierwsze 'kroki' na snowboardzie i muszę ostrzec tych, który by chcieli też zacząć/spróbować(nie potrzebne skreślić), że po pierwsze coś na dupę jest konieczne takiego, żeby spełniało następujące warunki : nieprzemakalność oraz ochrona tego jakże ważnego fragmentu ludzkiego ciała. Po drugie kask! Bez tego elementu ubioru na początek może trochę poboleć(żeby tylko) głowa.
Jutro zapowiada się najlepszy dzień jeżeli chodzi o pierwszy tydzień ferii, bo wreszcie coś będę robił ciekawego, tym bardziej, że spędzę go w dużym stopniu z Elą :)
Tyle miałem do napisania jeżeli chodzi o ostanie wydarzenia i plany na najbliższą przyszłość. Następny nius pojawi się jak go napiszę, a napiszę go jak będę miał o czym napisać, a będę miał o czym napisać jak coś ciekawego się wydarzy. :)

Czytając tego swojego pierwszego niusa, widzę, że jest to chaotyczny zlepek różnych informacji zupełnie ze sobą nie powiązanych, bo kto to widział, żeby w tak krótkim tekście opisać tyle tematów. Ostrzegam, że pewnie właśnie tak to będzie wyglądać - zero spójności, chyba, że dojdę do wprawy jeszcze... Dopowiem tylko jeszcze, że spodziewałem się, że będzie dużo krótszy ;)